środa, 21 czerwca 2017

"Sztylet rodowy" Aleksandra Ruda (99)


Tydzień temu odwiedziłam bibliotekę i przywiozłam aż 6 książek, o których pisałam kilka postów temu. Na pierwszy rzut wybrałam Sztylet rodowy, który czytałam 6 dni, bo przeprowadzka i wesele z poprawinami zabrały całość mojego wolnego czasu. Ale coś za coś, w ciągu najbliższych dni sobie to odbiję :)

Mila dwa lata uczyła się magii, żeby jako mag walczyć na wojnie, ale ta się skończyła. W takim razie, żeby zarobić na życie, postanawia podjąć się pracy jako królewski posłaniec, sprawdzający dokumenty podatkowe poszczególnych miast. 

Udało mi się wstępnie i krótko zarysować fabułę, chociaż muszę przyznać, miałam wrażenie, że ta książka jest o niczym. Większość scen z pierwszych stu stron nic nie wniosła, poza rozpoczęciem wędrówki bohaterów. Autorka na siłę wymyślała niepotrzebne sytuacje, których większość była zwyczajnie nudna i pozbawiona większego sensu. Dalsza część książki była już trochę lepsza, ale akcja ledwo się zawiązała, a już miała się ku końcowi. 
"To takie ważne - wiedzieć, że ktoś na ciebie czeka!"
Tak naprawdę cała powieść zbudowana jest w oparciu o osobliwych bohaterów, mających zastąpić zupełny brak świata przedstawionego, niewyjaśnionych dostatecznie zjawisk i niewystarczających opisów. Nie chciałam się czepiać, przeczytałam (a raczej wymęczyłam) do końca, jednak zupełnie nie udało mi się czerpać przyjemności z lektury. Zabrakło mi dokładniejszych opisów, informacji o otoczeniu, wymienianych jedynie z nazwy stworzeniach. Nie pomogły również pojawiające się w książce literówki i inne błędy. 

Żeby nie było, że wszystko źle, to bohaterowie wydali mi się ciekawi, razem stanowili mieszankę wybuchową, dzięki przypisaniu im wyolbrzymionych cech. Ciekawym pomysłem był również furgon, którym podróżowali elf, troll, krasnolud, dwie kobiety i ich dowódca. 

Miało być przynajmniej śmiesznie, jednak tylko raz czy dwa zdarzyło mi się zaśmiać, a na większość żartów reagowałam jedynie mrugnięciem. Jeśli już rozpatrywać Sztylet rodowy jako fantastyczną komedię (która mnie wcale nie ubawiła), można porównać ją do innych podobnych książek, choćby Dożywocia Marty Kisiel, jednak w tym zestawieniu powieść Rudej również wypada... licho.

Sztylet rodowy jest pierwszą częścią trylogii o tym samym tytule, dlatego nie będę się już odnosić do zakończenia, pozostawiającego więcej pytań niż odpowiedzi, bo takie są prawa serii. Raczej nie sięgnę po kolejne tomy.

Nie twierdzę, że ta książka się Wam nie spodoba, bo zdobyła wśród polskich czytelników rzeszę fanów. Nie trafiła w mój gust czytelniczy, bo zabrakło mi dopracowania niektórych elementów, jednak najbardziej rozczarował mnie brak humoru, na który tak bardzo liczyłam. Autorka miała ciekawy pomysł na bohaterów, ale według mnie nie udało jej się wymyślić równie interesujących wydarzeń. 

ocena: 3/6 (Nędzny) 

Sztylet rodowy Aleksandra Ruda, przełożyła Ewa Białołęcka, wyd. Papierowy Księżyc 2016, 367 stron, 1/3

19 komentarzy:

  1. Po trochu się zgadzam, bo i ja książkę oceniłam wcale nie jako idealną właśnie dlatego, że chwilami książka jest o niczym. Opisuje podróż i bohaterów, ale trudno wyczuć jaki jest tu związek. Ale do mnie humor autorki przemówił i spędziłam z nią naprawdę bardzo przyjemny czas, a teraz czekam na drugi tom. :) wielka szkoda, że akurat do Ciebie nie i że lektura Cię zmęczyła. :(
    PS. Pisałaś recenzję "Dożywocia"?

    OdpowiedzUsuń
  2. To zdecydowanie nie mój gust, więc tym bardziej sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A która książka, która pojawia się w jakiś sposób w blogsferze nie zdobywa prędko rzeszy fanów...? Chyba nie trafiła się taka z dobrą promocją i samymi negatywnymi opiniami ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. O tej książce słyszałam bardzo dobre opinie, ale każdy przecież ma inny gust. Na razie nie wiem, czy chcę to czytać czy nie, książek do nadrobienia mnóstwo, nie mam ochoty marnować czas na coś, co może mi się nie spodobać.
    Pozdrawiam!
    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawidłowe podejście, bo jest wiele o niebo lepszych książek :D

      Usuń
  5. Niestety nie jestem fanką takich książek, nie mój klimat :) Zdumiewa mnie jednak ilość pozytywnych opinii.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej, a miałam nadzieję, że ci się spodoba </3 No ale w sumie ja, kiedy po nią sięgałam, to po pierwsze nie miałam pojęcia o czym ona jest, a po drugie nie oczekiwałam niczego, więc może też w tym ta różnica. Ja byłam zachwycona i przyznam, że strasznie liczyłam na to, że tobie również się spodoba, no ale cóż, gusta są różne ;)
    Co do błędów i literówek - z Papierowym niestety tak bywa :/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tym przypadku się nie udało, ale jest wiele książek, które podobały się i Tobie i mnie :D

      Usuń
  7. A już od dawna czaiłam się na tą książkę i nawet miałam lekkie wyrzuty sumienia, że jeszcze jej nie przeczytałam. Teraz jednak jakoś sobie tego nie wyrzucam. Szkoda, że książka okazała się tak kiepska, bo zapowiadała się nieźle. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że brakuje humoru i dopracowanej akcji :P Dla samych bohaterów nie wiem czy warto...
    POCZYTAJ ZE MNĄ!

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba książka nie trafia w mój czytelniczy gust, więc raczej się nie skuszę. Rzesze fanów, a ja w ogóle nigdzie jej nie widziałam, ani o niej nie słyszałam. Może jednak naprawdę bardziej śledzę i poszukuję kryminałów niż inne gatunków :P

    Pozdrawiam cieplutko i ściskam :**
    M.
    martynapiorowieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałam sięgnąć po tą książkę, ale teraz nie jestem pewna. Polscy autorzy zawiedli mnie nie raz, a nie chce tracić czasu na złą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Znam dziewczyny, które ją uwielbiają, a tutaj... auć. :D Nie sięgnę, bo to nie mój klimat ;)

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Cieszę się, że wyrażasz opinię na temat mojego tekstu! Nie musisz zostawiać adresu swojego bloga, zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)